NIE KASOWAĆ!!!

sobota, 23 listopada 2013

Klasyka z NRD - Wartburg 353S

   Wartburg 353S w wersji po ostatnim liftingu, w niewielu wywołuje zachwyt. Także niewielkie grono fanów, widzi  w nim coś więcej niż zubożoną, okrojoną z licznych dodatków i ekstrasów wersję auta z Eisenach. A jednak jest grupka entuzjastów tego modelu.

   Jednym z nich jest, Michał. Właściciel zjawiskowo utrzymanego i zachowanego 353S z tak dobrze mi znanego rocznika 1987.

   Zapraszam do przeczytania ciekawej historii samochodu, która w postaci wywiadu i galerii zdjęć znajduje się na stronie Classicar.pl


http://www.classicar.pl/interview/klasyka-z-nrd-wartburg-353
Kliknij na fotografię, aby przenieść się do artykułu znajdującego się w serwisie Classicar.pl


poniedziałek, 11 listopada 2013

Zakończenie sezonu LKN - Lublin 2013

   Lubelskie Klasyki Nocą to jedna z prężniej działających grup "Klasyków" w Polsce. Dzieje się to za sprawą niesamowicie zaangażowanego w sprawę Prezesa i jego wspaniałej ekipy. Chłopaki naprawdę się przykładają co przekłada się na świetne spoty cykliczne odbywające się w ciekawych lokalizacjach, różnego rodzaju pojeżdżawki na torze Lublin, czy imprezy jak ta ostatnia w tym sezonie czyli kończąca sezon jazdy klasykami i zarazem oficjalnych spotkań pod szyldem LKN.

   Lokalizacja event'u wszystkim dobrze znana - teren lubelskich browarów Perła przy ulicy Bernardyńskiej w Lublinie. Stare budynki działającego w tym miejscu od XIX wieku browaru nadają spotkaniu specyficznego klimatu. Klasyki te młodsze jak i te starsze świetnie zgrywają się ze starą architekturą. Jeszcze większego smaczku całość nabiera po zapadnięciu zmroku, w świetle latarni, cienie padające z budynków, zaułki browaru i jego murów tworzą niepowtarzalną okazję do uwiecznienia tych momentów na kliszach.

   Ludzie - w większości ci sami od początku spotkań LKN - dzięki czemu zżyci ze sobą i dobrze się znający, tworzą świetną atmosferę pełną chillu, niekończących się debat motoryzacyjnych, opowiadań i anegdot rozgrzewały ten chłodny październikowy wieczór do czerwoności. We wspomnianej rozgrzewce pomógł sponsor czyli Browary Perła rozdając kilka zgrzewek rodzimemu produktu - Goolman'a. Całość ciągnęła się do późnego wieczoru by przenieść się finalnie do klubu Dwa Piętra, gdzie odbyło się oficjalne afterparty.

   Uwierzcie mi - ciepłej Żytniej, dobrej muzyki i uśmiechniętych mord klasyków nie brakowało do samego rana. Nie pozostaje nam nic innego jak czekać na otwarcie sezonu 2014. Nie możemy się doczekać co tym razem wymyśli ekipa Lubelskich Klasyków.


https://www.facebook.com/media/set/?set=a.600830769955288.1073741870.325602907478077&type=3
Kliknij na zdjęcie aby przenieść się do facebook'owego profilu imprezy Lubelskie Klasyki Nocą i obejrzyj fotografie ze spotu

https://www.facebook.com/media/set/?set=a.597566663622370.1073741880.411839832195055&type=3
Kliknij na zdjęcie aby przenieść się do facebook'owego profilu Klubu Dwa Piętra i obejrzyj fotografie z imprezy

p.s. z przyczyn losowych przepraszam za poślizg w publikacji tego artykułu.


wtorek, 5 listopada 2013

Kooperacja z Classicar.pl

   O istnieniu serwisu Classicar.pl informowaliśmy Was w kontekście konkursu na najlepsze zdjęcie do kalendarza.

   Dziś mamy nieukrywaną przyjemność ogłosić, że nawiązaliśmy oficjalną współpracę ze stroną o klasycznej, ale nie zawsze oryginalnej motoryzacji. Portal Classicar.pl to miejsce przeznaczone dla fanów oldskulowych, samochodowych projektów, nie zawsze tworzonych według purytańskiego kanonu zgodności z fabryką.




   Już niedługo zaprezentujemy Wam ciekawe artykuły, które już dziś możecie znaleźć na stronie naszego partnera. Póki co, to nas się cytuje :D


piątek, 1 listopada 2013

"Będzie Pan dbał o moje auto ?"

   Na twarzy czuję nasilające się ciepło. W ten pochmurny dzień, żar lampek rozświetla lica otaczających mnie, zupełnie obcych mi ludzi. Z kieszeni wyjmuję mały znicz. Zdejmuję przykrywkę. Otwieram paczkę zapałek. Sięgam jedną z nich. Przesuwam po drasce. Ta natychmiast zapala się, by po chwili swoim płomieniem zarazić knot. Wpatruję się w to rozniecone światło. Wspominam dzień, w którym dostałem kluczyki do Wartburga. Moment, w którym moja radość została tak srogo skrzyżowana ze smutnym wyrazem twarzy Pana Bolesława. Myślę o gromadzących się w jego oczach łzach i tym pytaniu czy aby na pewno będę dbał o auto.

   Zakładam przykrywkę. Dumam jeszcze sekundę i odkładam światełko wraz z innymi zniczami zapalonymi w intencji najróżniejszych, często bezimiennych postaci. Zrobiłem to po raz drugi. Z wdzięczności, przez szacunek i pamięć człowieka, dzięki któremu dziś spełniam swoje marzenia.

   Po całym dniu spędzonym na łódzkich cmentarzach wracam zadumany do domu. Odpalam komputer, włączam Facebook'a. Z wielu stron atakują mnie tytuły wpisów: "Grzyb Grobbing", "Grzybobranie", "Uwaga, Grzyby wyjechały na drogi", "Ustrzeliłem Grzyba w klasyku", "Grzyby przyjechały na smentaż", " Jado Grzyby jado!" Myślę sobie czy to nowy, narodowy sport. Co siedzi w głowach takich ludzi. Wiele z tych wypowiedzi, to prywatne komentarze, ale nie brak również wpisów na oficjalnych profilach zajmujących się tematyką klasycznej motoryzacji. Co z Wami jest nie tak?

   Czy ludziom w wieku naszych dziadków nie należy się szacunek. Czy normalnym jest nazywanie ich dziadami, grzybami, staruchami. Przecież gdyby nie wytrwałość wielu z nich, dbałość, sentyment - większość z nas nie miałaby tej unikalnej przyjemności posiadania klasyka.

   Na początku, to było nawet śmieszne. Teraz, kiedy pojawia się to tak często, ukazuje tylko ludzką beznadzieję i kretynizm.

   Rozmawiam na ten temat z moim dobrym kumplem. Podziela zdanie, jednocześnie przytacza sytuację, która wydarzyła się całkiem niedawno. Któregoś razu dane mu było spotkać parę starszych ludzi w Fiacie 125p. "MR"  Opowiedzieli wtedy wzruszającą historię auta i uczucia jakim go darzą. Nie było to żadne psychologiczne studium postaci czy sytuacja rodem z filmów Jean'a Paul'a Belmondo. To zwyczajna, tak wiele razy słyszana opowieść o wieloletnim wyczekiwaniu na auto, o gromadzeniu środków kosztem codziennych wyrzeczeń, o pożyczaniu pieniędzy na przedpłatę od dalekiej rodziny. Piotrek twierdzi, że o ile zwykle nie rozczula się przy takich okazjach, to tym razem poczuł niemal więź z tymi ludźmi, emocje, prawie ciężar tych problemów z jakimi się wtedy zmagali.

   A czy młode pokolenie potrafi to uszanować i docenić. Szczerze wątpię, szczególnie, że większość dzisiejszych gówniarzy, nawet pojęcia nie ma czym były przedpłaty. Skoro hejting i szydera z ludzi starszych przybiera takie formy, to czego od nich oczekiwać.

   Dziwi mnie tylko ich dwulicowość. Z jednej strony śmieją się tym emerytom w ich pokryte niczym bliznami, pomarszczone twarze, z drugiej zaś, najchętniej weszli by im do dupy, aby tylko móc kupić klasyka. Żałosne. 

   Codzienna, tytaniczna walka z korozją, częste mycie, pokrywanie kolejnych fragmentów samochodu, obfitymi dawkami Fluidolu, sprawiły, że możemy cieszyć się swoimi nienagannymi autami. Dzięki temu realizujemy swoje pasje, tworzymy z tego cały, szeroko rozumiany lifestyle. W zamian za ich wysiłki odpłacamy się tylko wrzutami i niewybrednymi żartami. Co o nich wiemy, o ich historii, problemach. Nie mamy pojęcia ile im zawdzięczamy.

   Wypadałoby przynajmniej nie mówić nic. Bo o ile kupicie auto od handlarzyny, który furę wykopał z garażu podstępem, dając za klasyka marne grosze, to z tymi ludźmi nie łączy Was nic. Ale uwierzcie mi, stając się nierzadko drugim właścicielem oldtimer'a [ tak jak ja ], nawiązujecie więź. Na bank dla nich to auto znaczyło i tak dużo, dużo więcej niż dla Was. Dziś bowiem bardzo często gro osób oldtimera traktuje tylko jako dobry fun i modny trend.

   Może więc choćby raz w roku warto zdobyć się na pewną refleksję. Choćby krótką myśl na ten temat. Kupno takiego auta to kontakt, to historia. Kawałeczek jakiegoś momentu, który bez tego człowieka nigdy by nie nastąpił. Znaliśmy tego człowieka, dał nam coś co lubimy, kochamy i czemu hołdujemy. 

   Szanujmy się nawzajem, to wraca...






   Pan Bolesław kilkakrotnie dopytywał się za pośrednictwem swojego wnuczka o limuzynę. Był wzruszony na wieść, że Białas tego samego roku, w którym zmienił właściciela, bezawaryjnie zaliczył zlot w Eisenach. Zmarł w kwietniu 2011 roku. W tym samym miesiącu, w którym 24 lata wcześniej stał się szczęśliwym posiadaczem Wartburga 353S.

   Tekst ten nie powstałby bez szczerej i obfitującej w głębokie przemyślenia rozmowy z Piotrkiem Goślińskim, którego w paru miejscach ordynarnie zacytowałem i któremu dziękuję.

Piotr .Kruchy. Kruszyński